02 gru 2021 | Skoki

W Wiśle wpadki zdarzają się rzadko. Czy to będzie przełamanie Polaków?

4 i 5 grudnia obędzie się kolejna edycja Pucharu Świata w Wiśle. Dla biało-czerwonych to dobra wiadomość i doskonała okazja na przełamanie. Dlaczego? Bo w Wiśle wpadek nie ma tak wiele.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Wisła: Jan Habdas zadebiutuje w kwalifikacjach. Tuż po 18. urodzinach

Wisła z kolejnymi konkursami PŚ? Są nowe wieści od organizatora

Czytaj też

Wisła z kolejnymi konkursami PŚ? Są nowe wieści od organizatora

Najlepszy dowód? To, że najwięcej razy na podium w konkursach indywidualnych na skoczni im. Adama Małysza stawał nie kto inny jak Kamil Stoch. Skoczek z Zakopanego od początku rozgrywania zawodów z cyklu Pucharu Świata w Wiśle dwukrotnie wygrał zmagania. Dwa razy zajął również drugie miejsce i raz trzecie, co pozwoliło mu wyprzedzić drugiego w tej klasyfikacji Stefana Krafta.

Polacy upodobali sobie tę skocznie także jako nacja. Trzy zwycięstwa i w sumie dziewięć razy podium Pucharu Świata przypadło w udziale biało-czerwonym. Norwegowie również trzy razy triumfowali, ale za to na trzecim miejscu byli tylko raz. Austriacy i Niemcy także mieli dziewięć okazji do stania na podium, ale bilans pierwszych i drugich miejsc mieli gorszy niż Polacy.

Wisła to zawsze była dobra wróżba. Przypomnijmy, że we właśnie rozpoczętym sezonie skoków narciarskich Polacy nieco "spalili się" na starcie. Po czterech konkurach Kamil Stoch jest na trzynastym miejscu w klasyfikacji generalnej (tylko jeden niezły występ, czyli piąte miejsce w Niżnym Tagile, przeciętne ósme w Ruce i brak kwalifikacji w pozostałych dwóch konkurach). Piotr Żyła zajmuje 29. miejsce (raz nie dostał się do drugiej serii, najlepsze miejsce do tej pory to szesnaste), a Dawid Kubacki 32. (punktował raz, w inaugurujących zmaganiach, w reszcie nie trafiał do drugiej rundy). Tak źle nie było od ostatniego sezonu Łukasza Kruczka, czyli zmagań 2015/2016.

Puchar Świata w Wiśle dobry… szczególnie na start

Od sezonu 2017/2018 polscy kibice skoków narciarskich z niecierpliwością czekali na rozpoczęcie zmagań nie tylko ze względu na rosnące emocje, ale także na to, że rozgrywki inaugurowane były właśnie w Wiśle. To szczególnie "nakręcało" polskich skoczków, co było widać także w osiąganych przez nich wynikach.

Kamil Stoch w ciągu czterech lat rozgrywania inauguracji na skoczni w Wiśle tylko raz zaliczył "wpadkę”. W poprzednim sezonie złożyło się na nią jednak obniżenie belki i niekorzystne warunki wiatrowe. Sam skoczek przyznał się też do popełnienia błędów. Wcześniej jednak zajmował kolejno drugie, czwarte i trzecie miejsce. A sezony kończył na pierwszym (2017/2018), trzecim (2018/2019), piątym (2019/2020) i trzecim miejscu (2020/2021).

Jedną wpadkę na inaugurację w rodzinnej Wiśle zaliczył też Piotr Żyła. To był sezon 2019/2020, kiedy był 35. W pozostałych zmaganiach był jednak wysoko, bo siódmy, szósty i w poprzednim roku piąty. Wisła zawsze była dla niego szczególna. W sezonie 2012/2013, przy okazji pierwszych zawodów na skoczni Adama Małysza, był szósty, co stanowiło dla niego jeden z czterech najlepszych wyników w sezonie i zapowiedź poprawy, która nastała po fatalnym początku zmagań. W 2015/2016 z kolei było to jedne z sześciu miejsc, w których w ogóle punktował.

A jak wyglądało to w przypadku Dawida Kubackiego? Ostatnie cztery sezony to kolejno dziewiąte, piąte, czwarte i ósme miejsce w klasyfikacji generalnej na koniec sezonu. W Wiśle na inaugurację był dziesiąty, ósmy, siódmy i jedenasty. Sezon zawsze kończył lepiej niż wskazywałby na to i tak bardzo przyzwoity wynik na skoczni im. Adama Małysza.

– Kamil i Piotrek nie skakali, bo ich skoki były już nieźle, choć mieli troszkę pecha. Trenerzy uznali, że ich oszczędzą. Pozostali zawodnicy skali w kratkę – powiedział przed zawodami w Wiśle Adam Małysz. Jak będzie? Przekonamy się w nadchodzący weekend.